Budze sie, ciemnosc kabiny bez okna jest dokladnie taka sama jak zasypialem, ubieram sie i wychodze na korytarz. Za oknem widac juz wyspe, do ktorej powoli sie zblizamy. Dawno tam nie bylem, to fakt. Nie zastanawiam sie czy cos sie tam zmienilo bo i tak wiem, ze nie, tam zawsze jest tak samo.
Zjazd z promu (na szczescie samochod przetrwal) i pierwsza pomylka, nawigacja w samochodzie zwariowala bo jakies roboty drogowe sa prowadzone w obrebie portu, nic jedziemy przez centrum miasta. Tez w sumie nic nowego, mialem okazje kiedys mieszkac i pracowac w Newcastle. Miasto bez rewelacji, nie zachwycilo mnie i nie zatrzymalo mojej uwagi na dluzej.
Znajome ulice prowadza mnie do drogi A1, ktora to z kolei poprowadzi mnie do Edynburga, skad autostrada M9 dojade do Perth, a dalej to juz tylko A9 i jestesmy w domu.
NIgdzie sie nie spieszy, mamy czas zeby zjesc sniadanie. Uwielbiam je, bacon, black pudding (cos w rodzaju naszej kaszanki), kielbaska, beansy (fasolka w sosie pomidorowym) i jajko sadzone. Jeszcze do tego moga byc grzyby (ja nie lubie), white pudding (uwielbiam ale akurat nie bylo) fried brea (chleb z glebokiego oleju, fuj) lub tosty i to wszystko za jedyne 4 funty.
Droga ucieka z pod kol, widac ze atak zimy to juz zapomniana sprawa, nie wiele tu sniego widac, droga jak to w UK, kreta, na przemian dwu lub jedno pasmowa, mokra i nuzaca, jedynym ciekawym miejscem, ktore zawsze powoduje, ze nie moge oderwac od niego wzroku jest Fort Road Bridge i most kolejowy wlansie tam. Wielki, czerwony, skladajacy sie jakby z trzech czesci, jest piekny. Zawsze jak tamtedy przejezdzam to obiecuje sobie, ze nastepnym razem zatrzymam sie na zdjecia. I co? I jeszcze nigdy sie nie zatrzymalem chociaz przejezdzalem juz tamtedy kilkadziesiat razy.
Po kilku godzinach jazdy docieramy do Pitlochry. Pitlochry to mala miescina, zyjaca glownie z turystyki, o tej porze roku wymarla. Lezy u bram szkockich Highlands, zwiazalem sie z tym miejscem kilka lat temu. Mieszkalem tu i bede tu mieszkal (choc w tym momencie jeszcze o tym nie wiem). Mam tu znajomych, przyjaciol, ulubione miejsca, drogi, taki drugi dom. Spedze tu najblizszych 5 dni, zeby w Poniedzialek wrocic do Polski razem z innym zadnych wrazen czlowiekiem, Robem, Szkotem, ktory potzrebuje eskorty do naszego kraju bo konieczie chce zobaczyc oboz w Oswiecimiiu. Natomiast ja przez najblizszych piec dni, bede lezal, pil olbrzymie ilosci Whyte&MacKay mojej ulubionej whisky, i cieszyl sie ze znow spotkalem sie ze wszystkimi, z ktorymi chcialem sie spotkac.