Zima zaatakowala.

Hotel byl zarezerwowany, prom tez no i samolot. Slowem wszystko dopiete na ostatni guzik. Zima jak diabli ale w ten niedzielny poranek cos jakby odpuszczala. Na szczescie. Nasz poczciwy Focus nie ma zimowych opon! Niestety w kraju, z ktorego pochodzi czegos takiego nie znaja. Generalnie sytuacja za oknem napawa optymizmem. Nie na dlugo...
Okolo poludnia zaczyna sypac snieg, duzo sniegu, coraz wiecej. Na stronie GDKiA sprawdzam sobie widok z kamer, ktorych niestety w Polsce jeszcze wiele nie ma. Nie jest zle. Za godzine jest gorzej, za dwie jest tragicznie. Pierwotny czas wyjazdu (polnoc) przesuwamy na 18. Po kolejnej godzinie przesuwamy na 17. Drogi sa tragiczne. Wiemy, ze bedzie kiepsko, slisko i nieprzyjemnie. Wiemy tez, ze bedzie dlugo, duzo dluzej niez 12 godzin, bo tyle normalnie zajmuje przejazd na trasie Amsterdam - Teresin. Pomimo wszystko nastroje i tak wesole, przeciez damy rade, zreszta nie pierwszy i nie ostatni raz.
O 16 wyjezdzamy, pierwsze metry i... jest gorzej niz sie spodziewalismy. Zdajemy sobie doskonale sprawe z tego, ze trzeba byc niespelna rozumu, zeby w taka pogode na letnich oponach wyruszac w trase liczaca lacznie ponad 1100km!
Kilometry uciekaja strasznie wolno. Sochaczew, Lowicz, jeszcze Strykow i autostrada, i moze bedzie lepiej.
Jest autostrada i jest troche lepiej niestety nie na dlugo. Po prawie dwu godzinnej podrozy dojezdzamy do pierwszej bramki. Ten moment zawsze daje taka mysl, ze juz prawie Poznan, jak Poznan to do granicy nie daleko. Przeciez stolica Wielkopolski lezy w polowie drogi z Warszawy do Berlina. No i wlasnie platny odcinek autostrady okazuje sie tym gorszym. Jest bialo, o wyprzedzaniu nie ma mowy, wleczemy sie w sznurku samochodow i tak juz do samej granicy RP, ktorej niestety dzisiaj nie uda nam sie przekroczyc.

Komentarze (0)